Zaniepokojone obywatelki WIDZĄ POTRZEBĘ… transparentności i partnerstwa!
Jak praktykujemy demokrację w Polsce po PiS – c.d.
Trwa w najlepsze kampania do Europarlamentu – w tle realne zagrożenie rosyjską wojną hybrydową przeciwko tym wyborom i całej Unii Europejskiej. Co rusz kolejna sensacyjna wiadomość – bulwersujące fakty z czasów rządów PiS (ostatnio casus Tomasza Szmydta), przeplatane rosyjską dezinformacją. Wniosek jest oczywisty – trzeba bronić integralności Europy przed rosyjską i białoruską agenturą.
A więc, Koalicjo 15 Października, musisz! Strona demokratyczna musi się maksymalnie zmobilizować, aby rosyjskie trolle czy „pożyteczni idioci” nie mogli marginalizować Polski w UE ani rozwalać Unii od wewnątrz. A my, obywatelki i obywatele, musimy głosować z rozwagą, na ludzi mądrych, dobrze przygotowanych, którzy podzielają wartości europejskie i szanują zasady demokracji i praworządności, którzy mają świadomość zagrożeń i potrafią się z nimi zmierzyć.
Ale w tej wojennej retoryce niech nie umyka nam nasza lokalna codzienność. Bo zawsze jest dobry czas na mówienie o standardach sprawowania władzy, o transparentności, demokracji i praworządności w praktyce, o partnerskim traktowaniu obywatelek i obywateli przez władze. Ale także o potencjalnym obywatelskim „zderzeniu się ze ścianą” lokalnych politycznych układów, zależności i interesów, które tym razem niestety dotyczyć mogą nie PiSu, ale „naszych”, a więc oświeconych demokratów. Bo tak łatwo, w poczuciu triumfu z odzyskanej po 8 latach władzy, wchodzi się w wygodne buty poprzedników, korzystając z kuszącego pisowskiego prawa, niewymagającego poddawania się społecznej kontroli i ograniczania apetytów. A przecież miało i ma być inaczej. Obiecaliście nam coś więcej, niż wyłącznie odsunięcie PiSu od władzy, czy możliwość wrzucenia raz na cztery lata kartki wyborczej.
Koalicjo 15 Października, musisz! Musisz przypomnieć sobie, za jakim sposobem uprawiania polityki głosowaliśmy w październikowych wyborach. Musisz uszanować oczekiwania ludzi, którzy poświęcili kilka lat życia na obywatelskich akcjach i protestach, w tym młodzieży, która stała godzinami w kolejkach do urn wyborczych, abyście to Wy, demokraci, przejęli władzę. Inaczej ludzie ci już za 4 lata, a może za rok lub za chwilę, pełni goryczy i rozczarowania, udadzą się na wewnętrzną lub rzeczywistą emigrację od polityki i polskich spraw. Demokracja, transparentność, partnerstwo – to coś więcej niż piękne słowa, to praktyka działania władzy i traktowania obywateli. Jeśli zniechęcicie do siebie aktywne i zaangażowane społeczeństwo obywatelskie, pozostanie pustka, którą z pewnością łatwo wypełnią prorosyjscy populiści, powracający do władzy…
Bo niestety, na naszym lokalnym podwórku obywatelki są wciąż zaniepokojone. Co więcej, sprawa nominacji na stanowisko opolskiej Wojewódzkiej Konserwatorki Zabytków zatacza coraz szersze kręgi. Co ciekawe, wszyscy są „zaniepokojeni”, a nawet „zbulwersowani”, a jednak nikt z tym nic nie robi.
O sprawie napisałam na swoim profilu po raz pierwszy 29 stycznia b.r. Przypomnę, że chodzi o kompletnie nietransparentną i zaskakującą nominację na stanowisko Wojewódzkiej Konserwatorki Zabytków osoby budzącej liczne kontrowersje, byłej dyrektorki Muzeum Śląska Opolskiego, Moniki Ożóg, która zasłynęła m.in. plagiatem pracy konkursowej, w związku z czym tę posadę straciła. Została również prawomocnie uznana przez sąd winną popełnienia plagiatu, chociaż sąd warunkowo odstąpił od jej ukarania. Nie była to zresztą jedyna „wpadka” byłej dyrektorki podczas pracy w muzeum, chociaż jej niektóre działania i pomysły miały też swoich zwolenników.
Niemniej nominacja na tak ważne i odpowiedzialne stanowisko w regionie, z uwagi na wspomniane wyżej kontrowersje, wzbudziła wielkie protesty środowiska związanego z opolską kulturą, które błyskawicznie skierowało petycję w tej sprawie do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Bartłomieja Sienkiewicza (PO). Petycję w ciągu 3 dni podpisało 251 osób. Mimo to odpowiedzi na petycję się nie doczekano, a pani Ożóg, na wniosek Generalnej Konserwator Zabytków, Bożeny Żelazowskiej (PSL), została powołana na stanowisko przez Wojewodę Opolską z dniem 1 lutego b.r.
Sprawą od początku zajmuje się stowarzyszenie Niepodległa Opolska Kultura oraz aktywistka społeczna, Alina Czyżewska. Dołączyłam do tej sprawy, jako obywatelka i członkini Komitet Obrony Demokracji region opolski, ze względu na jej systemowy charakter, dotyczący standardów i procedur przy obsadzie stanowisk publicznych.
W czym problem? Nominacja ta jest klasycznym przykładem złych i szkodliwych praktyk władzy, które psują demokrację i mogą prowadzić do różnych patologii, jakich apogeum mieliśmy za rządów PiS. Przede wszystkim przebiegła w sposób całkowicie nietransparentny, bez konkursu czy otwartego naboru, bez zasięgnięcia informacji od Wojewody Opolskiej, czy lokalnego środowiska związanego z ochroną zabytków, w tym dotychczasowych pracowników opolskiego Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Po prostu, znienacka, przyszło podpisane przez p. Bożenę Żelazowską, suche polecenie powołania p. Moniki Ożóg, bez żadnego uzasadnienia ani nawet dokumentacji. Żadna inna osoba zainteresowana nie miała nawet szansy złożyć swojej aplikacji.
W tej sprawie, jako zaniepokojone obywatelki i przedstawicielki zorganizowanego społeczeństwa obywatelskiego, próbowałyśmy uzyskać wyjaśnienia, zwracając się wprost do Ministra Kultury oraz Generalnej Konserwatorki Zabytków, Bożeny Żelazowskiej, a także szukając pomocy opolskich posłanek i posłów oraz regionalnych niezależnych mediów.
Niestety, dla lokalnych polityczek i polityków, a nawet dziennikarzy, sprawa jest niewygodna. Większość rozmówców jest podobnie jak my zbulwersowana, po cichu nam kibicuje, ale nie chce oficjalnie zajmować stanowiska. Tym większy szacunek i podziękowanie dla opolskiej posłanki Lewicy – Marcelina Zawisza, która jako jedyna podjęła się złożenia zapytania poselskiego w tej sprawie, a także umożliwiła nam wejście do Sejmu i Ministerstwa Kultury. Bez niej znacznie dłużej odbijałybyśmy się pewnie od przysłowiowej urzędniczej „ściany”.
Po trzech miesiącach zajmowania się sprawą tej i innych nominacji na stanowiska publiczne, stwierdzam z przykrością, że niemal regułą stało się obsadzanie wszelkich wyższych stanowisk w administracji publicznej lub rządowych agencjach czy spółkach przez partyjnych nominatów czy ich protegowanych, często na polecenie z centrali – bez konkursów, w kompletnie nietransparentnej procedurze – po prostu ten jeden jedyny właściwy kandydat / kandydatka pojawia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i już. Zdarza się, że nie spełnia nawet ustawowych wymogów czy kryteriów merytorycznych.
Oczywiście nie ma obecnie obowiązku organizowania konkursów na stanowiska publiczne (chociaż nie jest to zakazane). Tę antydemokratyczną zmianę przepisów załatwił dla swoich nominatów PiS i czerpał z niej pełnymi garściami. Obecnie rządząca koalicja do tej pory konkursów nie przywróciła, co więcej, pomimo obietnic, nie zmieniła również praktyki w tym zakresie, skwapliwie korzystając z „dobrodziejstw” nietransparentnego sprawowania władzy (chlubny wyjątek stanowi tutaj Ministerstwo Sprawiedliwości – konkurs na urząd Prokuratora Krajowego). Niestety, gdzie indziej nie jest już tak różowo, szczególnie na poziomie regionalnym.
Przykładowo – w opolskim Urzędzie Wojewódzkim po zmianie władzy wymieniono nie tylko Wojewódzką Konserwator Zabytków, ale wszystkie dyrektorki i dyrektorów wydziałów. A czy słyszeliście o konkursach na te stanowiska? A przynajmniej o możliwości złożenia aplikacji? Niestety – wszysto to nietransparentne nominacje z politycznego czy być może towarzyskiego klucza. Czy w ten sposób wybiera się najlepszych ludzi, o najwyższych kwalifikacjach merytorycznych i etycznych, którzy będą zarządzać naszymi sprawami i naszymi pieniędzmi? Nie sądzę. W ten sposób politycy budują za to swoje sieci wpływów i tworzą zamknięty układ władzy.
Podobnie, o czym wielokrotnie pisałam, wyglądała obsada dyrektorskiego stanowiska w TVP3 Opole czy w Radiu „Opole”. W TVP3 (gdzie jestem członkinią Rady Programowej) mamy już drugiego dyrektora, nominowanego przez nowe władze. Pojawiają się ci dyrektorzy i znikają nagle i niespodziewanie. O tym, że będzie zmiana na tym stanowisku, nie wiedział nikt, nawet pracownicy stacji. Po co?… Jeszcze ktoś „nie z klucza” złożyłby aplikację!
Czym to się wszystko różni od standardów stosowanych przez PiS?
Wracając do nieszczęsnej nominacji Wojewódzkiej Konserwatorki Zabytków w Opolu, która to sprawa stała się takim modelowym przykładem złej praktyki (przy okazji – powołana kandydatka nie spełnia, wg do tej pory posiadanych przez nas dokumentów, dwóch z trzech ustawowych warunków, wymaganych na tym stanowisku), warto podkreślić, że za tę nominację, zgodnie z ustawą i stanem faktycznym, odpowiada p. Bożena Żelazowska – Generalna Konserwatorka Zabytków w randze Wiceministry Kultury i Dziedzictwa Narodowego (z puli PSL). Pani Żelazowska to z pewnością sympatyczna osoba, niestety stwierdzam z żalem, że nie wykazała się wystarczającym poszanowaniem standardów wysokiej urzędniczki państwowej w demokratycznym i praworządnym europejskim państwie, dość niefrasobliwie traktując obowiązującą ustawę, a także zasadę transparentności i partnerstwa w życiu społecznym.
Z panią Żelazowską rozmawiałam dwa razy, zapoznałam się też z jej wyjaśnieniami odnośnie nominacji pani Moniki Ożóg, których udzieliła pisemnie w odpowiedzi na zapytanie poselskie Marceliny Zawiszy. Za każdym razem wersja p. Ministry była inna. W pierwszej rozmowie, gdy udało mi się zaczepić ją podczas wizyty w Opolu w czasie kampanii samorządowej, przekonywała mnie, że wybierała spośród kilku kandydatek / kandydatów i p. Ożóg była najlepsza. W kolejnej rozmowie, która odbyła się już w jej gabinecie w Ministerstwie Kultury, liczba kandydatów zmniejszyła się do dwóch. W odpowiedzi pisemnej okazało się jednak, że kandydatka była tylko jedna, just one and only
. Nie uzyskałyśmy też odpowiedzi na wprost zadane pytanie, jakim sposobem aplikacja tej jedynej kandydatki spłynęła na biurko ministerialne, gdyż o poszukiwaniu takowej p. Żelazowska nie poinformowała nawet Wojewody Opolskiej, nie mówiąc o pracownikach urzędu czy środowisku związanym z ochroną zabytków w naszym województwie. Niestety, p. Żelazowska uważa taki tryb postępowania za najzupełniej prawidłowy i normalny, niczego nie zamierza zmieniać, jej zdaniem wybrana kandydatka spełnia wszystkie kryteria, włącznie z przymiotem nieposzlakowanej opinii i nieskazitelnego charakteru, wymaganym na stanowisku urzędnika państwowego tej rangi. Nie wdając się w personalne oceny, bo nie o to tu chodzi, całkowicie arbitralny i nietransparentny sposób podejmowania decyzji przez panią Ministrę można ocenić jedynie negatywnie, jako pozbawiony społecznej kontroli i sprzyjający patologiom władzy. Zasmuca też całkowity brak refleksji i chęci zmiany tych złych dla demokracji praktyk.
W tej bulwersującej sprawie byłyśmy w Warszawie już dwa razy, na własny koszt i we własnym wolnym czasie, jako obywatelki, którym zależy, aby w Polsce działo się lepiej. Byłyśmy tam również w imieniu 251 osób, które podpisały petycję do Ministra Sienkiewicza (do tej pory bez odpowiedzi). W tym czasie, z wielkim wsparciem Posłanki Marceliny Zawiszy, uzyskałyśmy kilka minut na zabranie głosu na posiedzeniu Komisji Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a także 15 minut na rozmowę z panią Ministrą Żelazowską w jej gabinecie w Ministerstwie Kultury. Spotkałyśmy się też, już poza protokołem, z nieoficjalnymi zapewnieniami innych sejmowych polityków o poparciu naszych starań w tej sprawie. Niemniej do tej pory nic się w Ministerstwie Kultury nie zmieniło, refleksji brak, a pani Ministra Żelazowska pozostaje niewzruszona. A przecież wystarczyło rozpisać konkurs, w którym, jak każdy, mogłaby wystartować również jej ulubiona kandydatka.
A więc już jutro, 9 maja, pojedziemy do Warszawy po raz trzeci. Ponownie pojawimy się na posiedzeniu Komisji Kultury, tym razem połączonym z Komisją Finansów, chociaż akurat pan Przewodniczący Komisji Finansów „nie widzi potrzeby”, abyśmy tam były (to cytat z oficjalnej odpowiedzi na naszą prośbę o udział). Jednak zdeterminowane obywatelki widzą potrzebę, dlatego się pojawią, korzystając ze swych konstytucyjnych uprawnień
.
Zaczęłam od eurowyborów i na nich skończę. Tak się składa, że na listach wyborczych strony demokratycznej pojawiło się sporo ministrów i wiceministrów. Między innymi jedynką na liście Trzeciej Drogi w „obwarzanku” mazowieckim jest Pani Bożena Żelazowska (PSL).
W tych wyborach walczymy o jak najlepszy wynik opcji demokratycznej / proeuropejskiej, którą reprezentuje Koalicja 15 października. Niezwykle ważna jest frekwencja, a więc mobilizacja wyborców i wyborczyń, obywatelska aktywność i zaangażowanie. Przyjrzyjmy się więc dobrze listom i kandydatom, aby głosować z rozwagą, na ludzi mądrych, dobrze przygotowanych, którzy podzielają wartości europejskie i rozumieją, jak powinna działać demokracja, co to jest transparentność, zasada partnerstwa, czym jest przyzwoitość i wysokie standardy w uprawianiu polityki.
Tak, Koalicjo 15 Października, musisz! Musisz poprawić to, co niepokoi obywateli i to szybko. Chcemy widzieć odpowiedzialność w sprawowaniu władzy i traktowanie nas po partnersku. Teraz, podczas tej ważnej i trudnej kampanii wyborczej ma to szczególne znaczenie. Jeśli oczekujecie naszej mobilizacji, pokażcie swoją, a razem z pewnością wygramy te wybory i kolejne również!